Astech odbija się od dna,
Kuźniki na dobrej drodze do mistrzostwa.
FC Baracuda rozgromiła Orła Świętą Katarzynę i zajęła fotel lidera I ligi ale ma o dwa rozegrane mecze więcej niż Kuźniki i Szpilmacherzy. Kuźniki po fantastycznych bramkach Dariusza Szałeckiego pokonały Interam 3:1 i w dalszym ciągu są głównym faworytem do tytułu mistrzowskiego. W meczu Kaka Demona - Drink Team lepsi okazali się brązowi medaliści WLPNS z ubiegłego sezonu wygrywając 3:1. W ostatnim meczu Astech rozgromił zdekompletowanych Wrocławian 14:0 !
Najsilniejszy beniaminek I ligi nie miał problemów z ostatnim w tabeli Orłem Święta Katarzyna. Wynik meczu już w 4 min. otworzył Krzysztof Krysiak, po dwóch minutach na 2:0 podwyższył defensor Baracudy Grzegorz Majgier. Gola na 3:0 strzelił lider strzelców Adrian Miedziński już w 8 min. Orzeł przeprowadził do tej pory jedną udaną kontrę, którą na bramkę zamienił Andrzej Gniewkowski. Po dwóch minutach Marek Krasowski zdobył jednak czwartą bramkę dla Baracudy i wynikiem 4:1 zakończyła się pierwsza część spotkania. Druga połowa przyniosła kolejne bramki dla Baracudy. W 25 min. a później w 28 min. do siatki Orła trafiał Paweł Koprowski i już nic nie wskazywało na to by Baracuda mogła ponieść porażkę. Rozluźnienie w szeragach beniaminka spowodowało jednak utratę gola strzelonego przez Piotra Zająca ale Miedziński i jego koledzy szybko otrząsnęli się po tej stracie i chwilę później Krysiak podwyższył na 7:2. Kolejne bramki zdobyli jeszcze Adam Łapeta i Adrian Miedziński a FC Baracuda wygrała ostatecznie 9:2.
Adrian Miedziński jest świetnym liderem swojego zespołu
Miedziński jest nadal liderem klasyfikacji strzelców I ligi.
Wspaniałe Trio FC Baracudy: Miedziński, Łapeta i Krasowski.
Interam nie ułatwił drogi do kolejnego zwycięstwa faworytowi to mistrzowskiego tytułu Kuźnikom. Świetnie poukładana defensywa byłych wicemistrzów WLPNS jak za dawnych czasów odpierała ataki mocnej ofensywy aktualnych wicemistrzów. Kuźniki nie mogąc przebić się przez żelazną obronę Interamu wyciągnęli najcięższą broń, którą jest defensor "zielono-białych" Dariusz Szałecki. To właśnie on w 17 min. potężnym strzałem z połowy boiska pokonał Piotra Sarnę. Już na początku drugiej połowy bramkę wyrównującą z rzutu karnego strzelił Marcin Lisiecki i mecz rozpoczął się od początku. Później Interam kilka razy zagroził bramkce Kuźnik ale jak zwykle wysoką formę prezentował Michał Sikora. W 26 min. na 2:1 po szybkiej kontrze Kuźnik podwyższył Daniel Mosiński. Wicemistrzowie poszli za ciosem atakując pole karne Interamu lecz tu znów skutecznie grała obrona rywali. W 32 min. kolejnym strzałem z połowy boiska popisał się Dariusz Szałecki, po którym piłka przełamała ręce sarny i wpadła do bramki. Do końca meczu nie oglądaliśmy już bramek. Więcej na temat tego spotkania oraz kilka zdjęć można zobaczyć na tronie Interamu.
Kuźniki w dalszym ciągu stoją przed szansą wywalczenia tytułu mistrzowskiego.
Bezbramkowy remis utrzymywał się do 17 min. meczu
Kuźniki -Interam 3:1
Kilka akcji z meczu Interam - Kuźniki do stanu 1:1
Coraz słabiej spisuje się okrzyknięty "czarnym koniem" pierwszej ligi Drink Team. Tym razem drużyna Rafała Anioła zmierzyła się z brązowym medalistą II edycji, Kaką Demona. Mecz stał na bardzo wyrównanym poziomie, oba zespoły coraz śmielej atakowały bramkę rywala ale pierwsza połowa nie przyniosła bramek. Dopiero w 28 min. prowadzenie dla Drink Team z rzutu wolnego zapewnił Tomasz Sitko. Radość beniaminka nie trwała zbyt długo bo w 31 min. wyrównał Michał Mirek a w 35 min. na 2:1 podwyższył kapitan "pomarańczowych diabłów" Dariusz Wilgos. Drink Team starał się odrobić stratę lecz zbytnio otworzył się w defensywnej częsci co kosztowało ich utratę trzeciej bramki.
W opadającej mgle zmierzyli się Kaka Demona i Drink Team
Michał Mirek - zdobywca wyrównującej bramki w meczu z Drink Team
Kaka Demona - Drink Team 3:1
Skróty z meczu Kaka Demona - Drink Team
W ostatnim meczu rozegranym w poniedziałek Astech zmierzył się z Wrocławianami w "meczu o sześć punktów". Oba zespoły walczą o utrzymanie w elitarnej lidze WLPNS a faworytem w tym spotkaniu był beniaminek. Niestety na Sarbinowską Wrocławianie przybyli mocno osłabieni. Brak w składzie takich zawodników jak Grzegorz Suchy, Daniel Ferenc, Paweł Tularczyk, Marcel Penkala czy Łukasz Krejner nie wróżyły niczego dobrego dla beniaminka. Astech oczekiwał na rywala aż 15 min. gdyż Ci, którzy przybyli zapewniali o przybyciu kolejnych zawodników. Do 5 min. meczu mimo wielu dogodnych sytuacji "żółto-niebiescy", którzy zaprezentowali się w nowych strojach (tym razem w bordowo-żółtych) nie potrafili wykończyć akcji golem. Dopiero w 6 min. wynik otworzył Krzysztof Pławiński. Minutę później ponownie bramkarza Wrocławian pokonał obrońca Astechu. W 8 min. po bramce Marcina Wiktorowskiego Astech prowadził już 3:0. Zawodnicy, którzy dojechali na boisko starali się odrobić straty lecz drużyna organizatora rozkręcała się z każdą kolejną minutą. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Astechu 8:0, w drugiej połowie "żółto-niebiescy" dołożyli jeszcze 6 bramkek i mecz ostatecznie zakończył się sromotną porażką Wrocławian 0:14. Wrocławianie próbowali kilka razy zaskoczyć Dominika Urbańskiego lecz ten zachował czyste konto do końcowych minut. Bramki w tym meczu zdobywali: Marcin Wiktorowski (7), Krzysztof Pławiński (2), Ireneusz Augustyniak (2), Marcin Milczanowski (2), Adam Palutkiewicz (1). Na szczególne wyróżnienie zasługuje bramka Marcina Milczanowskiego zdobyta z własnego pola karnego, piłka po jego strzale przelobowała Wojciecha Mądrego i pod porzeczką wpadła do siatki Wrocławian
Filip Michalak nie wstrzelił się w bramkę Wrocławian mimo wysokiego wyniku
Dominik Urbański nie miał zbyt wiele pracy w meczu z Wrocławianami.
"BY GRAŁO SIĘ LEPIEJ !" z piłkarskimi pozdrowieniami Organizatorzy
