Trwa dobra passa zespołu Jum-Wan ZG, który z meczu na mecz pnie się w górę tabeli drugiej ligi. Tym razem wyższość "zielonych pasów" musiał uznać NieMamyNazwy przegrywając 1:3. Na wyróżnienie zasługuje akcja Jum-Wan ZG, po której padła pierwsza bramka w meczu. Mateusz Bień minął kilku zawodników lewą stroną boiska po czym już w polu karnym dograł piłkę do Bartosza Klima, któremu nie pozostało już nic innego jak ulokować ją w siatce Łukasza Czechowicza. Jeszcze w pierwszej połowie na 2:0 podwyższył Maciej Biały. Po przerwie po jednym golu strzelili Mateusz Bień z Jum-Wan ZG i Bartosz Pacześny z NieMamyNazwy.
Jum-Wan ZG - NieMamyNazwy 3:1
W dużym osłabieniu przystąpili do meczu z Astechem zawodnicy FC Lions. Wiele kontuzji oraz reorganizacja w zespole sprawiła, iż drużyna Tomasza Świty zagrała piątką zawodników. Nazwa FC Lions nie jest jednak przypadkowa gdyż przeciwnikom Astechu nie brakowało chęci do walki. Dzięki świetnej dyspozycji tych, którzy wystąpili mimo dużej przewagi "żółto-niebiescy" w pierwszej połowie zaliczyli tylko jedno trafienie po strzale Krzysztofa Pławińskiego. W drugiej połowie, widząc możliwość osiągnięcia korzystnego wyniku na placu gry pojawił się kontuzjowany kapitan "lwów" Tomasz Świta. Zawodnicy Astechu wyjęli jednak wnioski z pierwszej połowy oraz zmęczenie przeciwników i po uspokojeniu gry zdobywali kolejne bramki. Po trzech golach Marcina Wiktorowskiego, jednym Roberta Puchały i jeszcze dwóch Krzysztofa Pławińskiego Astech pokonał swojego najbliższego rywala w Pucharze Ligi 7:0.
Z całą pewnością już w środę 27 maja FC Lions będą chcieli zrewanżować się za tą porażkę.

Robert Puchała i Marcin Wiktorowski (Astech)
Strzelcy bramek dla Astechu w meczu przeciwko FC Lions:
Robert Puchała (1), Marcin Wiktorowski (3), Krzysztof Pławiński (3)